Przejdź do głównej zawartości

Zatrzymać się

Czasami jest tak, że musisz powiedzieć: stop...

Czasami jest tak, że musisz się odciąć. Musisz zostać w tyle... Przestać być jak chomik w kołowrotku i zadać sobie pytanie: co dalej?

Czasami nam się wydaje, że robimy tyle dla Boga. Nasz aktywizm, pomoc drugiemu człowiekowi, poświęcanie mu czasu sprawia, że sami opadamy z sił. Z zewnątrz chwalą, bo masz takie dobre serce, a w środku trup. Ale o tym trupie wiesz tylko Ty... Czasami musisz się zatrzymać i zadać sobie pytanie: po co ja to właściwie robię?

Pamiętam niedawną rozmowę z Przyjacielem. Pamiętam jak się śmiałam: "Wy, mężczyźni... nie rozumiem jak to można potrzebować ciszy na poukładanie problemów?". To wszystko trzeba wygadać i od razu się wyjaśni. Dwa dni później sama oddaliłam się w tą ciszę. On z kolei zdziwiony jak można chcieć odpoczynku od wszystkiego- przecież zawsze odpoczywał przez aktywność? Tymczasem sam Chrystus pokazuje, że jest czas aktywności, uzdrawiania, pomagania. Ale często sam oddalał się na odpoczynek, modlitwę, sen... Samo rozpoczęcie Jego działalności poprzedził post na pustyni. 

Ostatni czas to dla mnie wojna. To dylematy, rozterki co dalej- ze wspólnotą, z pracą, z tym ciężarem, który niosę za sobą od wielu wielu lat, a którego do tej pory nie potrafiłam nazwać, który zakopywałam głęboko, żeby do tego nie wracać. To problemy, które kończą się nerwami. Nerwami, które nie dotykają bezpośrednio mnie, ale skupiają się też na innych. Zadawałam sobie pytanie: czemu Boże, co jest nie tak? Przecież Ci pomagam, modlę się, angażuję w Twoje dzieła? To czemu nie ma pokoju? Czemu odczuwam głód, zmęczenie, depresję, rozgoryczenie?

I właśnie: czasem trzeba jak Chrystus- opuścić tłumy. Postawić sobie pytania: Kim jestem? Jaka jest moja wartość i kto mi ją nadaje? Komu staram się przypodobać? Sobie, innym, Panu Bogu? I w końcu kim jest dla mnie Bóg i KTÓRE MIEJSCE ZAJMUJE

Jakże często automatycznie odpowiadamy na te pytania. Bóg najważniejszy, jestem Jego dzieckiem i On mnie kocha. No i wszystko dla Niego. Tak? To skąd Twój smutek? Skąd lęk? Czemu się tak martwisz?

Dzisiaj pierwszy dzień ciszy. Względnej, bo trudno o to przy dwójce dzieci i pracy, do której trzeba pójść. Facebook zawieszony, telewizja zawieszona, głupoty w internecie- tego teraz nie ma. Jest za to różaniec i "Dzienniczek". I słucham. Słucham Cię, Boże i nadziwić się nie mogę, że Ty naprawdę mówisz. Mówisz w tej ciszy. Jak mam odczuwać Twoją obecność gdy zagłuszam się tym wszystkim. Tym aktywizmem, zaangażowaniem we wszystko co mnie spotyka. Pomocą innym. I jasne, Bóg do tej pomocy powołuje. Ale nie pomożesz innym kiedy sam w sobie masz bałagan. Nie pokażesz Jezusa kiedy sam się zamartwiasz. Nie będziesz przyjacielem dla kogoś jeśli nie jesteś dla siebie. Dlatego stań, zatrzymaj się. I słuchaj, bo On mówi.


Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał Swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" A oni odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków". Jezus zapytał ich: "A Wy za kogo Mnie uważacie?". Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego". Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w Niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego (...)
 Mt 16, 13-19.



Piotr nie dostał tej obietnicy od początku. Dopiero gdy wyznał wiarę, gdy całym sercem przyjął Chrystusa, otrzymał od Niego wielką obietnicę. 

Kim jesteś dla mnie, Boże? 

Komentarze